Dołączył: Nie Sty 07, 2007 23:11 Posty: 15 Skąd: Radom
Wysłany: Sob Lis 03, 2007 10:43 Temat postu: Witam!
Bacznie śledzę to Forum, dzięki jego uczestnikom to wielka kopalnia historii, a przy okazji znakomity asumpt do wspomnień. Jak już pisałem w latach 1986 - 88 byłem starszym mechanikiem URE w I Eskadrze. Nie wiem czy to przypadek, ale zdjęć i wspomnień z tego okresu jest najmniej. Pewne rzeczy zacierają mi się już w pamięci, nie pamiętam np. dlaczego kapitan Strzała przestał być szefem jednostki, nie pamiętam też numeru jednostki na Babich Dołach... Zapytam również czy nie wiecie co dzieje się z szefem I chorążym (wówczas) Zębko? Co aktualnie porabia polityczny, kapitan Jankowicz? Co jest z porucznikiem pilotem Błockim? Gdzie znajdują się 21 - e z tamtych czasów? Co porabiają kucharze - Pasiecznik i Liciacho? I co znajduje się w budnykach I i II eskadry oraz jak nazywała się jednostka "rekinów", która była na parterze? Jeśli pamiętacie coś jeszcze Szanowni Koledzy, z tamtych czasów bardzo Was proszę o wspomnienia lub fotki. W lutym wybieram się do Gdyni i odwiedzę dawną jednostkę, ale czy można tam teraz wejść? Aha , no i co z dawnym kinem (podobno rozebrane) i z kantyną, co jest obecnie w klubie garnizonowym? Piszcie, piszcie, piszcie!!! Pozdrowienia!
Dołączył: Sob Maj 27, 2006 19:48 Posty: 7459 Skąd: Babie Doły
Wysłany: Nie Lis 04, 2007 14:59 Temat postu: Re: Andrzej Bukiert cz. 2
Kolejna porcja odpowiedzi. Stare kino już nie istnieje. Budynek całkowicie rozebrano. Rośnie tam teraz zielsko i drzewa-samosiejki. W Klubie Garnizonowym /przed bramą/ prowadzona jest szeroko rozumiana działalność kulturalna. Są tam różne kółka zainteresowań,biblioteka i wszystko to co służy działalności.Klub żołnierski jest w piwnicach nowego koszarowca/poprzednie fotki/. W starym koszarowcu mieszczą się pododdziały jednostki. Nie ma już esk 1 i 2. Jest tylko esk.28/dawniej 18/."Rekiny" to nic innego jak dawny PWL. Teraz to eskadra techniczna. Jest w tym samym miejscu ale już nie ma żołnierzy. Sama kadra i pracownicy cywilni. Pasiecznik i Liciacho od dawna są w cywilu. Stasiu ma się dziarsko a Zdzichu narzeka na zdrowie ale się trzyma. Odwiedzić jednostkę można/sala tradycji/, ale wcześniej należy zgrać termin z pionem wychowawczym. Co się stało z "21"? Poczytaj sobie to co pisał techniczek na tym forum. NIE MA!!! Zostały złomowane. Coś tam zostawiono /4 szt. podobno/ ale szczegółów nie znam. Pozdrawiam!!!
Dołączył: Nie Sty 07, 2007 23:11 Posty: 15 Skąd: Radom
Wysłany: Czw Lis 08, 2007 19:35 Temat postu: Re: Andrzej Bukiert cz. 2
Dzięki Kapija! Stary chłop już jestem, a jak przeczytałem o tych dwudziestych pierwszych to aż mi się łza w oku zakręciła! Oczywiście czytałem, co pisał Techniczek, ale się łudziłem, że może jednak któryś z nich jeszcze lata... Piszcie, piszcie jak najwięcej o historii, o nowym lotnictwie wszędzie jest pełno informacji, a to co tu można znaleźć to przecież unikalne karty historii. I oczywiście po siedemset kilkanaście dni wyjętych z życiorysów wielu ludzi... Udało mi się wprawdzie zdobyć magazyn "Lotnictwo z szachownicą" z historią 34 PLM, ale to wszystko mało... A swoją drogą dziwne, że im człowiek starszy, tym bardziej wraca do tych lat...
Dzięki za wszelkie informacje, ciekaw jestem jeszcze, co się dzieje ze słynną stołówką i co znajduje się w dawnym budynku sztabowym. Czy istnieje jeszcze dawny internat? I co w takim razie mieści się we wszystkich tych hangarach opuszczonych przez 21 - wsze? Pozdrawiam Was!
Dołączył: Sob Maj 27, 2006 19:48 Posty: 7459 Skąd: Babie Doły
Wysłany: Pią Lis 09, 2007 9:12 Temat postu: Re: Andrzej Bukiert cz. 2
Odpowiedzi ciąg dalszy. Nie mogę się z Tobą zgodzić na te 700 i pare dni wyjętych z życiorysu. To powstał taki mit dość skutecznie utrwalany w społeczeństwie. Zobacz co jest teraz. Niektórzy w tamtym okresie mieli lepiej niż w domu. Jako jeden z kadry wielokrotnie rozmawiałem z żołnierzami i mam dowody że takich dni wyjętych z życiorysu nie było. Możemy i o tym podyskutować. Ale nie to jest tematem tej informacji.
Andrzej Jankowicz odszedł od nas do pracy w muzeum Mar.Woj. Pracował tam kilka lat i jest już w cywilu. Natomiast Rysiu Strzała nigdy nie był szefem jednostki. Był zastępcą dowódcy jednostki do spraw liniowych. Szczerze mówiąc wolałem Go jak latał na samolotach. Jest w cywilu od dawna. Dlaczego odszedł? Chyba zadecydowały sprawy ambicjonalne. Znam je ale nie mogę ich udostępnić bo nie mam na to zgody. Teraz żyje w zgodzie z naturą zajmując się m.in. strusiami.
Jak pytasz o nr jednostki to proszę: 3651. To już nr historyczny!
Szef eskadry - Paweł Zembko - już dawno w cywilu. Pracował w Kosakowie ale czy jeszcze to nie wiem. Wyprowadził się na Karwiny i kontakt z nim mam nikły. Błocki to teraz kapitan. Ostatnio pracował na OKL. Co teraz porabia - nie wiem.
Żaden MiG 21 nie lata!!!!!!!!!!
Stołowka żołnierska istnieje w tym samym miejscu i ma się dobrze. Pokażę Ci fotki z tego miejsca. Jest zmodernizowana /kotły na gaz/!
Internatu już nie ma.Zajmują się sprawami zakwaterowania hotele na Grabówku, Oksywiu i w Wejherowie. Na jego miejscu jest sztab bazy. Jeśli myślisz o budynku sztabowym na dole przy bramie to teraz jest tam sztab Brygady Lotnictwa Mar.Woj.
Hangary po 21 są w miarę wykorzystywane na magazyny/WAK, KOL i inne służby/ ale tylko te sprawne. Niektóre mają problemy z drzwiami, inne przeciekają. Tak to niestety wygląda. Pozdrawiam!!!
Wysłany: Pią Lis 09, 2007 11:44 Temat postu: Re: Andrzej Bukiert cz. 2
Do Rezerwisty
No skoro uważasz te 700 dni za wyjęte z życiorysu to po co wracasz do nich z takim zapałem??? Dla mnie rzeczy przykre i nie miłe odchodzą w zupełne zapomnienie. U Ciebie odwrotnie więc sądzę, że to były raczej dobre dni aczkolwiek spędzone pod pewnym rygorem i nie zawsze tak jak by się chciało.
Wysłany: Pią Lis 09, 2007 14:09 Temat postu: Re: Andrzej Bukiert cz. 2
[/i][/b]Dołączam się do poprzednika. Jeżeli były to dni wycięte z życiorysu to nie Powinieneś w ogóle o tym pamiętać !
Dzięki wielkie dla Forumowicza KAPIJI. Służyłem 3 miesiące w klubie żołnierskim w latach 90-tych. Widzę bosmana Chomę (od czasu do czasu spotkamy się przypadkiem w sklepie ABC i na osiedlu). Za moich czasów nie było komputera i stołu bilardowego ale miło wspominam pobyt w klubie.
Pozdrawiam.
Dołączył: Nie Sty 07, 2007 23:11 Posty: 15 Skąd: Radom
Wysłany: Nie Lis 11, 2007 20:47 Temat postu: Re: Andrzej Bukiert cz. 2
No, to nie tak Panowie! Ja do wojska nie szedłem dlatego, że chciałem i nie był to mój sposób na życie. Poza miłymi chwilami, jak praca na sprzęcie czy loty, były też chwile masakryczne. "Fala" na I Eskadrze była wówczas niespotykana (tylko BIB słynął z jeszcze silniejszej), a te wsyzstkie zajwiska z nią związane przyjemne wcale nie były. Rozstanie z rodziną, z dziewczyną to też nie były powody do radości... Byłem na tyle dobrym facowcem, że porucznik Dziadak i chorąży Zieliński proponowali mi pozostanie w wojsku, mieszkanie itd. Problem w tym, że ja jestem i byłem humanistą, a chwile pracy na sprzęcie byly odskocznią od szarej rzeczywistości, często głupawych rozkazów i zarządzeń. Szczytem było, gdy dowódca eskadry, pan, o przepraszam, obywatel kapitan Strzała sprawdzał na mojej służbie jaka jest temperatura na sali. Mimo, iż "piździło" strasznie, uznał, może i słusznie, że wojsko to nie przedszkole, choć niejeden z nas zachorował. A jak któryś żołnierz nie był "regulaminowo" przkryty, potem były konsekwencje. To taki pierwszy przykład z brzegu. Przypomnę, że wprawdzie zdobyliśmy I miejsce wśród pułków WOPK, a nasza Eskadra miano najlepszej w kraju, ale w nagrodę dosaliśmy kolorowy telewizor, który ... nie odbierał, a raczej odbierał tylko na ... zielono! Nie potępiam broń Boże PRL-u, bo głupota wcale - jak pokazało życie - nie zależy od epoki, a każdy dzień przynosi na to dowody.
I jeszcze jedno, nie obraźcie się Panowie, ale Wasz sposób myślenia jest nieco hmmm, uproszczony. Wg niego bowiem więźniowie Oświęcimia nie powinni wspominać tamtych chwil, ani odwiedzać tamtego miejsca, bo były to dla nich dni wyjęte z życiorysu. Uprzejmie więc proszę, nie próbujcie mnie wyprowadzac z błędu. BYŁY TO DNI WYJĘTE Z ŻYCIORYSU i nie zmieni tego nawet fakt, że spotkalem wielu wspaniałych ludzi, a miejsce pozostaje dla mnie kultowe, a momentami wręcz mistyczne. Jako żołnierz niepokorny aż 43 razy zapoznałem się z urokami wybrzeża w nocy (a byłem mechanikiem a nie kabuzem!), pilnując Ojczyzny w tak ciekawych miejscach jak okolice grobu Pułkownika Dąbka, hangary przy lesie, czy budynek przy plaży (stara Rusznikarnia czy coś takiego) oraz MPS w lesie.
Niestety, mimo wielu miłych, wesołych, ale i przykrych chwil, wojsko jako całość nie stało się moją pasją (nie umiałem żyć stale na rozkaz), jestem jednak już w takim wieku, że wspomnienia zaczynają powracać. Także niestety te złe. Jak choćby to, gdy podczas jednej z ostatnich służb na eskadrze (byłem już tzw. "cywilem" i wziąłem ją za jakiegoś młodszeego, który miał kłopoty rodzinne i pojechał do domu) idąc pod prysznic zobaczyłem żołnierza z najmłodszego rocznika, który popełnił akt samobójstwa. Rzeka krwi wyciekała z latryny, ale na szczęście moja interwencja uratowała mu życie. Był to już początek kwietnia 1988 r. Myślicie, że zrobil to, jak wielu innych ze szczęścia? Pamiętajcie więc Panowie, iż Babie Doły nie dla wszystkich były miejscem miłych wspomnień i nie napinajcie się, gdy ktoś ma na Forum inne zdanie niż wy. Mimo wszystko bardzo serdecznie Wam dziękuję za przypomnienie głównie tych nielicznych, przyjemnych chwil! Pozdrawiam!
Dołączył: Nie Sty 07, 2007 23:11 Posty: 15 Skąd: Radom
Wysłany: Nie Lis 11, 2007 21:14 Temat postu: Re: Andrzej Bukiert cz. 2
PS: Oczywiście zgadzam się z wywodem Pan Kapiji, że część żołnierzy miała w wojsku lepiej jak w domu. Wyżywienie, jakie wówczas serwowano na stołowce było, nie tylko jak na warunki wojskowe, znakomite. Biorąc pod uwagę mój stały dostęp do spirytusu (mechanik URE), z tego punktu widzenia nie można narzekać. Ja nie byłem jakąś memeją, która sobie nie radzi, ale nie mogłem znieść głupoty starych żołnierzy. Gdy ja wszedłem na starego młodzi u nas mieli naprawdę bardzo dobrze. Niestety, jak się potem dowiedziałem, te "rozpieszczone" przez nas roczniki wróciły potem do głupawego ścigania na maksa. Mój rocznik zainteresowany był "siłownią" na nszej eskadzre, sportem, wielu czytało książki z Klubu. Wyżywanie się na słabszych to domena kretynów z innych roczników. Ja stawiałem się od początku do końca, a mój rocznik sam odmówił obcinki, bo nam to bardzo mocno zwisało. Tych historii z wyjątkiem garstki żołnierzy nie zna nikt. Część powie zapewne o nas "mięczaki", ale ileż trzeba było mieć odwagi, aby zbuntować się popieranej także przez znaczną część kadry fali? Miałem 43 warty, ileś tam dób na kuchni, z warty szedłem na kuchnię, z kuchni na loty, z lotów na wartę i - co ciekawe - nie miałem żadnej wpadki na sprzęcie (eskadra sjuksów w ogóle była fartowna!), choć sami wiecie, co może nawywijać mechanik np. w kabinie po kilku nieprzespanych nocach... I żeby było jasne, dla tych , którzy będą się wychwalać, jak dzielnie znosili upokorzenia związane z falą - myśmy się wzburzyli nie na rygor, dyscyplinę, niedogodności wynikające ze służby, nadmierny wsyiłek fizyczny, ale głupotę, która omal jednego z kolegów nie doprowadziła do śmierci. Pamiętam jak dziś, jak jakiś idotyczny major, nie pamiętam nazwiska, ale coś tam chyba związany ze sztabem eskadry, kazał "dziadkom" nas "zajeba.ć" za tę naszą walkę o godność. Ale nie pękliśmy, a gdy starzy wychodzili do cywila czuli już do nas szacunek za konsekwnecję, hardość i twardość. To jednak nasz rocznik był najbardziej lubiany i szanowany przez pilotów, bo jakość naszej pracy w I Eskadrze była bardzo wysoka. Ten tytuł najlepszej eskadry WOPK do czegoś przecież zobowiązywał. A na dodatek jakiś kolejny niemyślący dowódca nakazał pilotom za karę 24 godzinne służby na Eskadrze. Te nasze kontakty uległy wzmocnieniu, ale oni swoje frustracje wynikające z poniżenia jakie odczuwali wspólnie z nami topili w alkoholu. Porucznik Błocki przygrywał nam często na gitarze, dlatego był tak uwielbiany przez wojsko służby zasadniczej. Pamiętam też, ze fajne służby miał mechanik chorąży Draniewicz ( a propos , co się z nim dzieje?). Tak to było na I Eskadrze, druga była wówczas na zupełnie innym biegunie...
Dołączył: Sob Maj 27, 2006 19:48 Posty: 7459 Skąd: Babie Doły
Wysłany: Nie Lis 11, 2007 22:25 Temat postu: Re: Andrzej Bukiert cz. 2
Oficjalnie to nie ma. Ale życie pisze swoje prawo i jest. Zawsze z tym walczono/szczególnie Pasiecznik/ . Co do Twoich artykułów to chętnie na nie odpowiem ale nie dzisiaj.Pozdrawiam!!!
PS. dodałem jeszcze 1 zdjęcie które się zapodziało między innymi obiektami.
Wysłany: Pon Lis 12, 2007 0:48 Temat postu: Re: Andrzej Bukiert cz. 2
REZERWISTA napisał:
BYŁY TO DNI WYJĘTE Z ŻYCIORYSU
Moze niektorzy biora te metafore doslownie i stad te nieporozumienia. Mnie sie wydaje ze to znaczy 'ciezkie czasy' i wtedy juz nie ma nieporozumienia. _________________ dozorr
Into temptation, knowing full well the Earth will rebel.
Into the open arms of hell.
Wysłany: Pon Lis 12, 2007 19:37 Temat postu: rezerwista
Mariusz Draniewicz
Dźwigowa TEL (5 3449413 tyle znalazłem po wykorzystania linku z telefonami fajna rzecz bo należy wpisać nazwisko i nazwę miasta
http://ksiazka-telefoniczna.com/index.php
Czy to jest ten człowiek ????
Ale Mariusz chyba miał na imię. Od wielu lat w rezerwie, pamiętam go gdy zacząl mieć psy , rasa ??. Ale to były początki. Potem chyba kurs barmana i demokracja na całego. Błocki Władek w armii nie lata kupę czasu tak mniej więcej od twojego pożegnania z armią , wiesz te wasze chwile przy "stoliku" podoficera. Pewnie nadal kpt. w dywizjonie technicznym Bazy Lotniczej. Co te nazwy znaczą to pozostawiam tobie forum do przeszukania, w razie kłopotów kapija pomoże, to taki który wie wszystko choć nie zawsze dokładnie, ale inni obserwują i prostują zaułki zdarzeń. Chyba kapija nas sprawdza??
Zieliński zmienił profesję i choduje kwiatki niedaleko Wejherowa. Ładnych pare lat w cywilu przed czasem, przed kwiatkami handel spożywczy czy coś koło tego dawno temu to było więc nie za bardzo pamiętam.
Dziadak, no ten to kmdr por. Był na skwerze w dowództwie MW ale w wyniku zmian organizacyjnych wylądował w Bydgoszczy??????
Co tam robi nie wiem, pewnie broni ojczyzny, to i dobrze bo tak jak dla mnie zaproponowano to ja nie potrafię i wysiadłem w czasie krótkiego postoju. Żałuję, że tak późno ale wszystko przede mną .
Strzała ????? próbował w cywilu latać na AN-2 niedaleko Gdyni są tu nawet fotki jego sprzętu, ale pewnie to historia. inni napiszą prawdę.
Cierocki też w cywilu. Paluchy już bolą i łezka w oku się kręci, dawno to było a jakby wczoraj.
Dołączył: Nie Sty 07, 2007 23:11 Posty: 15 Skąd: Radom
Wysłany: Pon Lis 12, 2007 21:30 Temat postu: Re: Andrzej Bukiert cz. 2
Witam i serdeczne dzięki!!! Cholera, zapomniałem na śmierć o Cierockim. To był chyba porucznik, ale nie wiem czemu nie pamiętam twarzy...? Draniewicz, pewnie że Mariusz. Spoko facet, sporo żeśmy razem pociągnęli... A mialem problemy nie lada, więc topiło się je w szklankach... "Dranio" nie pasował do tej "wojennej" machiny, nigdy nie mogłem zrozumieć, dlaczego taki ceniący wolność facet trafił do służby zawodowej... Ale fajnie nam się gadało podczas jego służb na eskadrze. Radiowcy naprawdę byli spoko... I wielu innych oprócz nich... Pamiętam jednak jednego chorążego, taki gruby, chyba z osprzętu, służbista i kapuś. Czciliśmy wtedy 150 do cywila, lekko nawalony chodziłem po korytarzu z gitarą, a ten wlazł akurat, złapał nam "blachę" w słoiku (tak nazywaliśmy spirytus) i zrobił aferę na cała jednostkę. Ten chorąży miał takie rumiane, tłuste poliki, był bardzo nieprzyjemny, a po całym wydarzeniu mieli do niego pretensje zarówno piloci, jak i żołnierze zawodowi. Nie był lubiany. Dzięki politycznemu skończyło się jednak tylko na pozbawieniu awansów na koniec służby, a mogło być znacznie gorzej... Pamiętam też, to taka ciekawostka, że odkryliśmy na eskadrze możliwość bezpośredniego dzwonienia do domu czy w ogóle prywatnie. Hasło było chyba"szafran" czy coś takiego, bardzo nam to ułatwiło życie...
Jeszcze raz serdeczne dzięki za wszystkie informacje, jeśli coś Wam się przypomni, to piszcie koniecznie. No i jesli ktoś ma fotki z lat 80. to byłoby super!!! Pozdrawiam Kosa Ciebie, nie wiem czemu nie zostałeś w wojsku, ale może to i dobrze...
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Możesz zmieniać swoje posty Możesz usuwać swoje posty Możesz głosować w ankietach
Portal www.MojeOsiedle.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi
zamieszczanych przez użytkowników serwisu. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo
lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną
lub cywilną.